Teoria binarności

teobin Uporczywie powracająca koncepcja dotycząca życia, oświecenia oraz prawdziwej natury wszechrzeczy, czyli trochę informacji powstałych z niczego...

2012: Umysł czasami bezużyteczny

Do najbardziej znaczących osiągnięć logiki matematycznej należą twierdzenia o niezupełności i niesprzeczności. Mówią one, że dowolny system formalny, zawierający w sobie aksjomaty arytmetyki liczb naturalnych, jest albo zupełny albo spójny i nigdy nie posiada obu tych cech jednocześnie. Jeśli jest zupełny to można orzekać o prawdziwości wszystkich jego zdań, jednak wówczas istnieją w systemie pewne zdania prawdziwe, których zaprzeczenia również są prawdziwe (jest sprzeczny wewnętrznie). Jeśli jest spójny (niesprzeczny), wówczas istnieją zdania, których prawdziwości nie da się wywieść z aksjomatów i twierdzeń rozważanego systemu (czyli jest niezupełny). Aby przeprowadzić dowód niesprzeczności, niezbędny jest system wyższego rzędu, którego spójności w ramach niego samego również nie da się dowieść i tak w nieskończoność. Sytuacja ta idealnie odzwierciedla kondycję egzystencjalną człowieka. Jeśli przyjmie istnienie transcendencji, nigdy nie udowodni jej w sposób racjonalny. Może również jej nie uznawać i uczynić swój świat racjonalnie zupełnym, ale wówczas świat ten będzie najeżony sprzecznościami. Aby nie szukać daleko, wystarczy zastanowić się nad przesadnie docenianym twierdzeniem myślę, więc jestem. Doprowadziło ono wielu ludzi do fałszywego przekonania, iż na fundamentalnym poziomie egzystencji jesteśmy kontrolerami myśli. Po głębszym zastanowieniu dowodzi tylko, że jesteśmy świadomi naszych procesów myślowych, które niewątpliwie istnieją. Sama jednak świadomość istnienia związana jest bardziej z doświadczaniem zjawisk, które możliwe jest również dla zwierzęta oraz prostszych form życia, i nie wymaga abstrakcyjnych przemyśleń. Poza tym słynne powiedzenie w ogóle nie zwraca uwagi na to, kto jest świadomy myślenia - kto i w jaki sposób wywołuje myśli. Równie dobrze mogłoby brzmieć oddycham, więc jestem, co przynajmniej miałoby wartość terapeutyczną. Czym więc jest prawdziwe ja? "Nie może być pragnieniami, nadziejami, lękami i emocjami, ponieważ w pewnym stopniu można je postrzegać i odczuwać, a co może być postrzegane, nie może być absolutnym postrzegającym. Prawdziwe ja nie może być umysłem, osobowością, myślami, gdyż te można obserwować, a co może być obserwowane nie jest absolutnym obserwatorem." Jedynie świadomość jako absolutny poznający nigdy nie jest poznawana. Człowiek ostatecznie musi dojść do przekonania, że jeśli widzi, poznaje lub odczuwa swoje ja, to tylko dowodzi w sposób oczywisty, że nie jest to jego prawdziwe ja. Ono po prostu nie istnieje w racjonalnie zupełnym świecie, co jest wewnętrznie sprzeczne z prostodusznym wrażeniem własnej egzystencji. Czy dylemat, przypominający granie ze sobą w szachy, posiada rozwiązanie? Tak, bowiem tego kogo nie ma, nie obowiązują żadne prawa. Urojony obserwator, utożsamiający się ze wszystkim, co postrzega, może tylko dzięki swojej nierealności wzbić się ponad pesymizm racjonalizmu i tym samym dowieść swojej wolności, bo jeśli wyraża nieskrępowaną wolę to jej ośrodek musi być transcendentny. To empiryczne zjawisko powszechnie nazywane jest wiarą.

| 3.          | 1.           | 2.          |
| wiara       | niezupełność | sprzeczność |
|   --  irracjonalizm  --    | racjonalizm |
| duchowość   | fanatyzm     | materializm |
| niepewność  |    --    pewność    --     |
| wolność     |    --  zniewolenie  --     |

2002: Początek

Geneza teorii zamanifestowała się dla mnie w okresie dojrzewania i od tamtego czasu krystalizuje się jej przesłanie. Nigdy nie miałem w planach stworzenia żadnego światopoglądu. W moim umyśle pojawiło się jednak dużo treści. Jeżeli istnieje cień szansy, że wiedza ta nie została przeze mnie wymyślona, lecz odkryta, to moją powinnością jest zapisanie jej dla potencjalnego odbiorcy. Niestety jej esencja wykracza poza ramy ludzkiego sposobu myślenia, dlatego niewyrażalne pojęcia musiały zostać ograniczone zgodnie z możliwościami języka. Dodatkowe utrudnienie stanowi fakt, że opisywana jest z punktu widzenia różnych stanów umysłu, toteż odkryte założenia mogą miejscami wydawać się niespójne. Przedstawia głównie taką wiedzę, którą da się wyprowadzić z czystej jaźni, a później zidentyfikować w obszarze kulturowym. Nazwa teorii binarności związana jest z okolicznościami jej powstania i nie ma większego znaczenia w kontekście systemu binarnego lub elektronicznej maszyny cyfrowej. Bardziej odnosi się do stanowiska dualizmu w filozofii. Przez większość życia prześladowała mnie tylko jedna myśl. Czy absolutna nicość mogłaby być alternatywą dla wszystkiego? Nigdzie nie mogłem znaleźć zadowalającej odpowiedzi, aż w końcu zacząłem szukać jej w sobie. Odkąd pamiętam, byłem nieprzychylnie nastawiony do spirytystycznych koncepcji i religijnych przesądów, a zwłaszcza do największego na świecie wyznania. Odrzucałem istnienie doświadczeń mistycznych oraz innych nadnaturalnych zjawisk, więc tym bardziej zaskoczyły mnie wnioski, do których doszedłem. Wszystko powstało pod wpływem rozważań na temat hipotetycznej inteligentnej istoty stworzonej przez człowieka w wirtualnym (cyfrowym) wymiarze. Istota ta nie zdawałaby sobie sprawy z istnienia świata realnego, który byłby dla niej niepojęty. Kluczowe dla mnie stały się jej fundamentalne cząstki binarne, czyli jeden i zero, oraz ich relacja z niepojętymi ideami czyli fizycznym przewodzeniem prądu i jego brakiem w jednym kanale transmisji. Uświadomiłem sobie, że za sprawą czasu brak sygnału staje się również informacją. Oznaczało to, że binarny sposób spostrzegania rzeczywistości przez tę istotę byłby jedynie nadinterpretacją tej niedostępnej płaszczyzny zdarzeń. W trakcie wspomnianych przemyśleń, nieoczekiwanie przytrafiło mi się oświecenie. Z tamtego okresu pozostał cytat, którego przyznam się szczerze, długo nie rozumiałem. Zapisałem go natychmiast, ale z upływem czasu wciąż zanikał jego sens: "...i tak powstała binarność gdzie jeden nie może istnieć bez zera, ale razem muszą być, bo drugie z pierwszego wynika, czyni go idiotyzmem i tworzy człowieka, a swoim trwaniem zaprzecza (swego) nieistnienia...". Po latach rozwinąłem to bardziej poetycko: Ponad wszystkim jest świadoma potencja wszech możliwości (jeden). Naturalną antytezą staje się określająca ją materia (zero) czyli brak potencji. Wzajemna relacja punktów określenia (ubytku możliwości) wyznacza przestrzeń i czas niczym bąbelki powietrza tworzące w wodzie zasięg akwarium. Świadomość konsekwentnie skupia się ponad materią, a ewoluujący twór (człowiek) wyraża w czasie wolę trwania. Niestety z jego punktu widzenia przeciwieństwem wszechświata wydaje się być nicość, będąca synonimem świata pozamaterialnego, którego nie może poznać za pomocą zmysłów (czyni go idiotyzmem). Z powodu tego nieporozumienia twór może pożądać bezistnienia. Taka dyspozycja daje mu możliwość równoległego określania i odkrywania swojej natury w wielości. Gdy określi się ostatecznie, a wyssana materia rozpłynie w potencji, pozostanie pierwotna świadoma wszech możliwość.

2013: Wszechświat

Świat rzeczywisty wydaje się wyłaniać ze sfery abstrakcyjnych koncepcji matematycznych. W swoim pierwotnym stanie jest zupełnie statyczny i nieskończenie wielki. Jest obrazem przedstawiającym wszystkie możliwości stworzenia (każde ujęcie nazywane chwilą teraźniejszą). Wszystkie kombinacje wszechświata istnieją jednocześnie w wymiarze potencji zaistnienia. Świadomość wypełnia tylko te, w których może się zrealizować (objawić) w związku z tym pozostałe pozostają (niedoświadczone) tylko jako abstrakcyjna możliwość zaistnienia. Świadomość wypełnia kombinacje po kolei, tak aby przejście z jednej do drugiej odbywało się najprostszą drogą, ale nie oznacza to, że istnieje między nimi związek przyczynowy (zgodny z naszym rozumieniem). Jedyna zasada na podstawie której uformowana jest ta droga, to maksymalne wypełnienie wszechświata obecnością. Świadomość musi przecinać przynajmniej 4-wymiarową przestrzeń potencji wszech możliwości tworząc w ten sposób 3-wymiarową linię styku, na której 2-wymiarowe holograficzne istoty mogłyby odczuwać trzeci wymiar jako zmienność. Holograficzny umysł przekształca abstrakcyjne struktury informacyjne w obraz przestrzeni fizycznej oraz zmienność w złudzenie upływającego czasu (od osobliwości wielkiego wybuchu w kierunku wzrostu złożoności). Potencja wszech możliwości jest tworem pierwotnym i niedefiniowalnym. Jest wszystkim, co jest i nie mieści się w podstawowych kategoriach bytu lub niebytu, które są jedynie wyrazem dualnego postrzegania umysłu.

Wolna wola

Zakładając, że wolna wola to cecha świadomości, z powodu której miałoby się wybór przy podejmowaniu działania, mogę przyjąć, że tylko dzięki jej pomocy mogę wybrać taką perspektywę rzeczywistości, w której nie dostrzegam (nie odczuwam) wolnej woli. Mimo wszystko taki punkt widzenia nie satysfakcjonuje mnie, ponieważ nie rozumiem pojęcia wyboru. Jeżeli działanie polega na wykonaniu wybranej możliwości, to wybór musi polegać na zredukowaniu dostępnych możliwości do jednej, na podstawie dostępnej wiedzy. Jeśli zjawisko redukcji da się wyrazić w sposób matematyczny (na przykład jako funkcję, która dla argumentów wejściowych zwróci wartość wyjściową) to wybór jest zdeterminowany (zniewolony) jakimś równaniem (oraz wiedzą wejściową). Jeśli redukcji nie da się przedstawić w ten sposób, to wybór jest dla świadomości nieobliczalny (nieprzewidywalny). Człowiek nie może rozumieć własnych wyborów, a podejmowane decyzje poznaje dopiero w momencie działania (wolna wola jest zewnętrzna). Taki stan rzeczy wydaje się dobrze opisywać doświadczenie dnia codziennego. Czasami nie jestem w stanie wyjaśnić obserwowanych wyborów i nigdy nie wiem, kiedy może to nastąpić, natomiast w większości wypadków tymi wyborami kieruje zawiły algorytm unikania większego cierpienia. W moim odczuciu wolna wola nie jest autentyczna, albo nie należy do mnie. Zrzekając się jej na rzecz jakiegoś bytu nadrzędnego, mogę bronić jej nadprzyrodzonego charakteru. Jak na ironię wolę jednak, aby decyzje bytu nadrzędnego nie były dla niego samego nieprzewidywalne, ale żeby miał w nich jakiś mocno zdeterminowany cel, odmienny od chaotycznych algorytmów mojego umysłu. W takim wypadku pojęcia wyboru lub decyzji są tylko konstrukcjami językowymi określającymi podmiot, który powinien w pierwszej kolejności odebrać skutki działania. W takim ujęciu wybranie braku wolnej woli oznacza uświadomienie sobie pełnej odpowiedzialności za wszystko, czego można w życiu doświadczyć, ponieważ nie ma innego wyboru.

- - = = [ pomiń stadium przejściowe ] = = - -

2007: Powód istnienia

Dlaczego istnieje raczej Coś niż nic? Tak zazwyczaj formułowane jest pytanie, które zadawałem sobie od zawsze, chociaż nie zawsze wiedziałem jak ubrać je w słowa. Nadal wydaje się, że nie posiada ono odpowiedzi. Pytanie można zadać jedynie z punktu widzenia istnienia, więc nasuwa się prosta myśl, że jest błędem, gdyż poza istnienie próbuje wykroczyć. Zwolennicy logiki sprytnie odpowiadają, że nie ma podmiotu, który mógłby je zadać lub też nie ma tego pytania, ponieważ samo w sobie jest sprzecznością. Mędrcy postulują parmenidejską maksymę o tym, że byt jest, a niebytu nie ma - ponieważ czas jest abstrakcyjny, nie istnieje zmienność, zatem to, co jest, nie mogłoby przeobrazić się w nic innego. Możemy stwierdzić, że nicości nie ma, że pojęcie to jest wewnętrznie niespójne, stwarza problemy przy posługiwaniu się językiem i nawet nie da się o nim pomyśleć. O wiele trudniej jest wywnioskować, że tak samo jak niebytu nie ma, tak też musi bezwarunkowo istnieć niezmienny byt. Zastanawiające jest najbardziej skąd bierze się nasza niepewność co do konieczności istnienia? Kiedy człowiek napotyka przestrzeń taką jak czas przed narodzinami lub po śmierci, obszar poza wszechświatem lub możliwość własnego nie bycia (co z jego punktu widzenia jest równoznaczne z nie istnieniem świata), zawsze podkłada w to miejsce ideę nicości. Wynika to z egzystencji zła opisywanego przeze mnie jako pożądanie bezistnienia. Poddanie w wątpliwość konieczności bytowania jest zdeterminowaną czasem, pośrednią próbą wyobrażenia sobie (poszukiwania lub uchwycenia) nicości. Nie zdajemy sobie sprawy z prostoty koniecznego trwania, ponieważ nie wiemy jak bardzo fałszywa idea nieistnienia jest niezbędna do funkcjonowania przestrzeni myślenia i postrzegania materii. Na najniższym poziomie wszystkie płaszczyzny poznania, takie jak matematyka, filozofia, biologia czy fizyka posiadają wspólną substancję elementarną, która sama w sobie jest procesem i przedmiotem poznania. Pytanie o powód wszystkiego jest bezzasadne tylko w kontekście obiektywnej rzeczywistości. W momencie, w którym je formułujemy, jest jak najbardziej autentyczne, bo tylko dzięki tej sprzeczności możemy w cokolwiek wątpić. My jesteśmy tym pytaniem. Niepewność bytowania jest okupem, jaki płacimy za dar wolnej woli, możliwości wyboru między dobrem (prawdą), a fikcyjnym z jego punktu widzenia złem (fałszem), która daje nam sposobność odkrywania siebie poprzez dokonywanie wyborów w czasie i przestrzeni. W takim ujęciu błąd logiczny uchwycony w pytaniu urasta do rangi praprzyczyny wszelkiego zła. Niepewność jest fundamentem dualistycznej rzeczywistości materialnej. Aby wyzbyć się jej, należałoby wyeliminować fałsz (zło, nicość). To natomiast sprawiłoby, że czas oraz przestrzeń przestałyby być potrzebne do eksploatowania woli. Ostateczna akceptacja dobra byłaby więc bezczasową i bezprzestrzenną pewnością konieczności istnienia. Z tego powodu niemożliwa jest zadowalająca odpowiedź na pytanie, dlaczego istnieje raczej Coś niż nic i pozostaje przede wszystkim wiara w konieczność bytu oraz nieustanne poszukiwanie prawdy. Trudność polega na tym, aby nie ograniczać perspektywy uchwycenia nicości, tylko dojść do stanu mentalnego, w którym taka ewentualność będzie niedorzeczna.

Definicja Boga?

1. Wiara. Materialistyczna logika nadaje wrażenie pewności naszym decyzjom i wytycza nietrwały sens życia. Budowanie światopoglądu na jej polu widzenia jest więc sztuką ignorancji. Nie możliwe jest uświadomienie sobie fałszu i zaakceptowanie niepewności konieczności istnienia. W niepojęty sposób akceptacja ta inicjowana jest zawsze przez byt konieczny tkwiący w ludzkim wnętrzu. Jest to stosunek do rzeczywistości niezgodny z oceną rozumu, ale po zredukowaniu źle obranego kierunku staje się jedynym, co pozostało prawdziwe. Należy być jednak ostrożnym przy tworzeniu materialnie pewnych poglądów opartych na wierze, ponieważ takie stanowisko może łatwo zamienić się w fanatyzm. Granica jest cienka i tylko pokora może nas ustrzec przed fałszywymi koncepcjami. 2. Bóg. Najważniejszą cechą fizycznego wszechświata jest niepewność. Jest ona zauważalna na poziomie kwantowym, jak również wpisana w naturę ludzką. Bezwzględna pewność człowieka wyklucza jego wolną wolę. Istnieją dwie możliwości ustosunkowania się do tego faktu. Droga konfliktu ze światem polega na nieustannym utwierdzaniu się w przekonaniu, że można wyeliminować niepewność. Niestety jest niemożliwa do zrealizowania (fałszywa). Z jej przyczyny rodzi się postawa pychy, której efektem są złe czyny, sporna natura człowieka oraz strach przed nieuniknionym. Drugą możliwością jest zgoda z absolutem, czyli akceptacja niepewności. Jest to również zgoda na niepewność i niedoskonałość w sobie samym, której towarzyszy fundamentalne poczucie spokoju. Możliwość jej realizacji oznacza zawartą w niej prawdę. Wynikiem tej postawy jest pokora - szlachetna cnota, której uczy wszechświat, kiedy się go poznaje. Tak powstaje absolutny wyznacznik moralności, oparty na zasadzie pychy i pokory. Autentyczność takiego światopoglądu daje poczucie szczęścia. Człowiek pokorny dostrzega, że pojęta przez niego prawda jest prawem natury możliwym do odkrycia przez każdy wolny umysł. Jest jedynym sposobem osiągnięcia powszechnego dobra. Wnika z niej uczucie bliskości do innych istot żywych, a szczególnie do tych, które ją rozumieją, a więc automatycznie odwzajemniają poprzez zaufanie. Zazwyczaj opisując Boga używamy atrybutów niezrozumiałych. Jednak nietrudne jest wywnioskowanie, że akceptacja niepojętego bytu koniecznego, którego istnienia nie jesteśmy pewni rozumowo, determinuje w realnym świecie pokorę, wzbudzającą uczucie miłości w relacji z drugim człowiekiem. Jeśli możliwa jest sensowna definicja istoty niepojętej, to tylko następująca: Bóg jest Miłością wyznaczającą najwyższy punkt spostrzegania rzeczywistości jako jedność. Poniżej znajduje się graficzna ilustracja pozostałych elementów teorii.

byt konieczny     |               dobro, prawda    | miłość
potencja      <-1------------0->  wolność, pokora  |
duch              | czas          niepewność       | świadomość
                  | brak potencji   ↑ ↓            |
abstrakcja        | materia       pewność, pycha   | myśli
brak materii  <-0------------1->  zniewolenie      |
bezistnienie      |               fałsz, zło       | rozum

Religia

1. Teizm. W poszukiwaniu pierwotnej świadomości, potencji, nicości, absolutu, jedności, prawdy, konieczności istnienia, dobra i miłości dochodzi się do wniosku, że konsensusem wszystkich użytych wcześniej pojęć jest jedna istota. Mimo że terminy te są trudne do sprecyzowania, intuicyjnie czuje się ich wspólne źródło i wzajemne przenikanie. Tak właśnie rodzi się idea Najwyższego w umyśle człowieka, przez Niego stworzonego. Jest to Bóg, który dowodzi swojego istnienia w akcie wiary w Jego istnienie. Prawda ta jest wyposażeniem każdego rozumu obdarzonego wolną wolą. Dalsze jej rozwinięcie można znaleźć prawdopodobnie we wszystkich religiach głoszących wiarę w jednego Boga. Z racji swojej wszechmocy Bóg może jawić się osobowo lub bezosobowo, a fizyczne i duchowe prawa Absolutu mogą być interpretowane jako Jego wola i nie powinno to być dla nas istotne do momentu, w którym chcielibyśmy wybrać język komunikacji. W niektórych przypadkach nauki religijne wywołują nieunikniony dysonans poprzez protekcjonalne podejście do swoich wyznawców. Czasami jakby z założenia kwestionują ich umiejętność komunikacji z esencją życia, dzięki której mogliby sami wyprowadzać już istniejące dogmaty. W swojej mądrości stoją na straży pokory uczniów, aby budowała się w nich niezależna wola do przebudzenia duchowego. 2. Moralność. Środowisko, w którym się rozwijamy, nieustannie programuje w nas system zasad, zwany powszechnie moralnością. Podstępnie zaszczepia również lęk przed jej brakiem, fałszywie utożsamiany z pojmowaną negatywnie amoralnością. Niestety zasady te są jedynie tworami myślowymi, które wywołują rozdźwięk ze sferą empiryczną, kiedy ona nie ma udziału w ich odkrywaniu. Człowiek podświadomie stara się burzyć nieautentyczne dla siebie koncepty nawet, kiedy rozumie, że są dobre i pochodzą wprost ze źródła prawdy. Ucieka przez to w pułapkę niemoralności, opartej o już skonstruowany zespół zasad. Nie ma możliwości uświadomienia sobie, że pozbawiony moralności byłby z założenia dobrem, bo istnienie samo w sobie jest tego najgłębszym doświadczeniem. 3. Zło. Dowolny obraz ja nigdy nie jest prawdziwy. Nadmierne przywiązanie do fałszywego wizerunku wywołuje opłakane następstwa - przede wszystkim uczucie lęku w obawie przed utratą tożsamości oraz stosowanie agresji w celu jej ochrony. Każdy czyn, który nie posiada transcendentnego sensu, jest zachowaniem nieszlachetnym. Wynikiem takiego czynu może być jedynie szczęście zmysłowe lub intelektualne, ze swojej natury krótkotrwałe i skłaniające do powtórzenia. Utożsamienie czynu nieszlachetnego z celem egzystencji nadaje mu właściwość zła - innymi słowy jest to fałszywa identyfikacja. Każdy czyn wbrew prawu Miłości jest nacechowany złem, ponieważ jego inicjator próbuje błędnie dążyć do zaprzeczenia Bogu, czyli pośrednio konieczności swojego istnienia. Podważa prawo jedności jako nadzieję na osiągnięcie powszechnego dobra. Zło przyczynia się do podwyższenia w umyśle poziomu ignorancji względem Absolutu, a tym samym zwiększa swoją zdolność rozprzestrzeniania. Jest zaraźliwe, a w zbiorowości zdaje się być inteligentne. Mimo tego, że jest rodzajem nieporozumienia, fałszywym osądem lub błędnym utożsamieniem, strach przed nim ucieleśnia zło w byt realny na tyle, na ile realne może być nasze życie. Ścieżka żywota podyktowana pożądaniem bezistnienia znajduje swój ostateczny wyraz w samobójstwie. 4. Krótkowzroczność. Jest to schorzenie przejawiającą się na poziomie mentalnym. Człowiek traci ostrość widzenia, ponieważ zagłusza spostrzegane obrazy za pomocą słów. Obdziera je ze znaczenia, poprzez werbalizację ich treści. Nie wnika w ich niepowtarzalny sens, tylko dopasowuje do nich już istniejące oznaczenia językowe. Po zakończonym procesie identyfikacji nie ma potrzeby wyraźnego widzenia. Niepotrzebna umiejętność zanika. Pozostaje zdolność do lokalizowania w przestrzeni określonych kategorii semantycznych. 5. Ateizm. Doktryna ateizmu materialistycznego przedstawia naturalne oraz zrozumiałe stanowisko. Możliwość dowodzenia opisywanej teorii wprowadzałaby do niej niekonsekwencję i ograniczała wolność człowieka. Pycha skutecznie zaślepia pokorę, a pokora uniemożliwia pychę, dlatego nie można kierować się nimi jednocześnie. Ateizm do teizmu ma się tak jak realizm do idealizmu. Jest natomiast bardzo podobny do fanatyzmu religijnego. Różnica polega na tym, że dla fanatyka zbyt realne stają się ideały. W obydwu przypadkach chodzi o uczucie pewności. Dla ludzi utwierdzających się w niej, pokora jest bezwolną służalczością, odrażającym upadkiem rozumu. Trudno jest im dostrzec wypływającą z niej godność ludzką, szacunek czy szczęście. Nie rozumieją wielkiej siły woli, jaka potrzebna jest do świadomego służenia życiu. Wybierając drogę konfliktu stają się niewolnikami własnego punktu widzenia. 6. Szatan. Zło nie posiada swojego obiektywnego źródła. Istnieją jedynie jego aktywizatory w postaci rozumu, nicości i strachu. Dzięki nim każdy człowiek otrzymuje taką postać zła, jaka jest mu potrzebna. W nieświadomości prawdę może rozpoznać tylko po tym, że wyzwala go od strachu i eskaluje poczucie jedności.

2011: Natura Absolutu

Człowiek stwarzany jest na podobieństwo Boga, dlatego w swojej istocie może doszukiwać się prawdy o Stwórcy. Natura Boga jest w jakimś sensie podobna do ludzkiego umysłu, ale dualistyczny umysł i wszechświat posiadają błąd nicości, dzięki któremu może istnieć wiele umysłów. Nicość to Bóg widziany przez pryzmat czasu z perspektywy braku Boga. Jest to osąd rozumu o Nim, czyli o jedności, która dla rozumu nie ma racji bytu. Podstawowe dla wszystkiego jest sformułowanie wiedzy o sobie w jedną informację, która jest wszystkim i wszystko jest tą informacją. Tak wygląda naturalna aktywacja samoświadomości. Człowiek zawiera wiedzę o sobie w jednym pojęciu, które nazywa słowem ja. Dzięki temu może wyjść poza ja i czuć się różnym od wiedzy o sobie - świadomym siebie. Bóg może doświadczyć siebie dzięki swojemu stworzeniu, ponieważ ono Go nie dostrzega i czuje się różnym od Niego. W takim ujęciu życie jest wiecznym aktem samoświadomości Boga. Można powiedzieć, że jest słowem Bożym. Ostatecznie dąży do tego, aby żywe istoty uświadomiły sobie, że są Jego kopiami. Rozpoznały w sobie pierwotną potencję, która wymnożyła nas z braku siebie. Nawet gdybyśmy wiedzieli, że obiektywnie nicości nie ma, i tak nie bylibyśmy zadowoleni, ponieważ tego typu założenie jest niczym w porównaniu ze stanem, w którym to jest prawdą. Wszyscy jesteśmy jedno, dlatego złudzenie naszego zróżnicowania powinniśmy traktować jako dar, a nie jako utrapienie. Droga do prawdy o życiu prowadzi w głąb siebie. Samoistne oświecenie lub zamierzone praktykowanie bezruchu i braku myśli pozwala na stopniowe przenoszenie punktu widzenia w kierunku pierwotnej tożsamości. Efekty obcowania ze źródłem świadomości można rozpoznać w umyśle na podstawie następujących wniosków. Kształty humanoidalne nie wydają się być domyślne w naturze. Za każdym razem odczuwamy nową jakość tego samego otoczenia (zanik habituacji). Doświadczamy pokrewieństwa z żywą częścią rzeczywistości. Dostrzegamy mentalne ograniczenia i nie musimy im ulegać. Nie oceniamy obserwowanych zjawisk, bo ich geneza i przebieg są oczywiste. Nie czujemy się swoim ciałem, rozumem, myślą, ani uczuciem. Nie jesteśmy swoją przeszłością, wyobrażeniem swojej przyszłości, ani wiedzą o sobie. Nie jesteśmy tym, co posiadamy, ani tym, jak wyglądamy, ani nawet tym, co potrafimy. Jesteśmy obserwatorami rzeczywistości, w której nigdy nie było i nie będzie naszej esencji. Tylko ona jest niezmienna i tylko dla niej zawsze jest teraz. Oczywiste staje się, że można rozróżnić dwie nicości - empiryczną - nazywaną na wschodzie pustką lub na zachodzie Bogiem, będącą praprzyczyną wszelkiego istnienia, oraz nicość intelektualną wyrażającą strach umysłu, który nie ma prawa egzystować w nicości doświadczalnej, ale dopuszcza koncepcję swojego nie bytu i stwarza w ten sposób lęk przed śmiercią. Sam jest podmiotem przemijającym, dlatego nie może zrozumieć wieczności. Podstawowym aktem woli Boga (ducha) jest obserwowanie (odszukiwanie) siebie, czyli doświadczanie egzystencji (potencji). Akt ten wynurza się z pustki (nicości) i tym samym warunkuje istnienie. Nie można jednak określić czy Bóg jest bardziej pustką czy istnieniem, ponieważ jest On doświadczeniem pozbawionym tego dylematu. Drugi fundamentalny podział powstaje między potencją, a jej ubytkiem, nazywanym materią.

Trójca

Wolna wola

Zdarzenia w naszym życiu są odbiciem zjawisk, występujących na źródłowej płaszczyźnie istnienia, posortowanych na podstawie czasu i przestrzeni. Widoczna rzeczywistość jest nadinterpretacją tej płaszczyzny, a źródłowy sens i porządek zjawisk trudno uchwycić w pojmowanym przez nas ciągu przyczynowym i przestrzennym. Wolna wola to niezwykle skomplikowany twór, którego doskonała forma nie występuje w fizycznej rzeczywistości. Składa się z dwóch zasadniczych poziomów. Pierwszy płytki poziom jest czysto materialnym wytworem umysłu opartym na egoizmie dokonywania wyboru. Sprawia on pobieżne wrażenie jakoby każda aktywność naszej osoby była naszą wyjątkową zasługą w biegu wydarzeń. Nawet wtedy, kiedy podejmujemy decyzję w najwyższej mierze zdeterminowaną przez okoliczności, mechanizm pychy wyboru przekształca ją w nasz indywidualny i nieoceniony udział w kształtowaniu przeszłości, finalizowany uczuciem dumy albo rozgoryczenia (jeśli paradoksalnie poczujemy się zmuszeni do jakiegoś wyboru). Zjawisko fałszywej wolności znajduje swoje groteskowe ukoronowanie w materialnej chorobie uzależnienia. Poniżej powierzchownego poziomu znajduje się progresywna wola, której eksploatacja nie zdarza się często, a wierzchnia warstwa skutecznie kamufluje jej ograniczenia. Wybieranie fałszywych wartości - zmierzanie w kierunku bezistnienia - krępuje jej potencjał. Poziom świadomości obniża się aż do momentu, w którym Absolut traci możliwość realizowania przez nią swoich praw, a zniewolony podmiot ostatecznie staje się ciałem martwym. Rozum oznaczający ogół aktywności ludzkiego mózgu nie może wywierać wpływu na ciąg przyczynowy czasoprzestrzeni, ponieważ sam składa się z cząstek elementarnych, których zachowanie jest zależne od tego ciągu, dlatego w otaczającym świecie nigdy nie odnajdziemy ośrodka wolnej woli. Zamiast skupiać się na dokonywaniu wyborów powinniśmy raczej wyrażać ciekawość w oczekiwaniu na decyzje, które podejmiemy. W większości przypadków jesteśmy tylko świadomymi obserwatorami wszechświata ograniczonymi przez percepcję chronologiczną, ale każdy z nas posiada w sobie boską cząstkę, która daje możliwość jego formowania. Prawdziwa płaszczyzna swobody objawia się dla nas najbardziej w sposobie widzenia i reagowania na sploty wydarzeń. Punkty decyzyjne absolutu umożliwiające doświadczenie zmiany kontinuum skutkowego nie występują często, a wolność wyboru jest dla nich autentyczna głównie, kiedy jest nakierowana na transcendentne dobro. Częstotliwość występowania tych punktów rośnie wraz z redukcją ograniczeń progresywnej woli. Autentycznie wolne oraz świadome decyzje sprawcze wychodzą spoza materialnej rzeczywistości i wywołują w niej odpowiedni ciąg przyczynowy, do którego dostosowuje się ego wyboru. Swoistą cechą tych decyzji jest fakt, iż manifestują się w wyobraźni oderwane od swojej antytezy. Nie możemy określić czy są udziałem naszym, czy czegoś ponad nami - czy ingerują w przyszłość czy ją spełniają. Przeważnie zjawisko to nazywane jest reprezentowaniem woli Bożej. Nie można do niego dojść za pomocą dedukcji intelektualnej. Istnieje pewne spektrum dobra, które w danym momencie jest naszą integralną częścią i naturalnym otoczeniem, a jego powielanie nie wywiera wpływu na rzeczywistość. Decyzje wolne to takie, w których zmienimy siebie w relacji z tym otoczeniem. Ich znaczenie jest trudne do wychwycenia, ponieważ w naszym sposobie spostrzegania możemy jeszcze nie utożsamiać ich z dobrem. Ustalanie norm moralnych jest w tym przypadku bezzasadne, bowiem dla każdej istoty są one reprezentowane w innych i niepowtarzalnych okolicznościach. Pomyślność losu człowieka jest proporcjonalna do sumy życzliwych intencji ku niemu skierowanych. Natężenie odczucia wolnej woli jest odwrotnie proporcjonalne do potrzeby jej eksploatacji.

Sens życia

Wszystko wskazuje na to, że zasadniczym sensem życia człowieka jest tworzenie, rozumiane globalnie jako twórczy tryb życia. Podstawową cechą wszystkich istot wyrażających wolę trwania jest dążenie do doskonałości we wszystkich przejawach możliwej aktywności. Jako że dla teisty doskonałością samą w sobie jest Bóg, żeby dążyć, czyli upodabniać się do Stwórcy, trzeba również kreować. W tak rozumianym sensie egzystencji istotną cechą jest wtórne powstawanie efektu realnego w stosunku do jego pierwotnej idei, co eliminuje z procesu twórczego umysły starające się wytworzyć cokolwiek z cudzego produktu bez przyswojenia i przebudowania jego ideału. Cecha ta ma zastosowanie również w przypadku podnoszenia jakości duchowej sfery życia. Poza prawdziwym sensem życia, jakim jest tworzenie, wystarczy podążać za biegiem wydarzeń i przyjmować z godnością to, co nam przynosi los, natomiast w trudnych sytuacjach zawsze wybierać transcendentne dobro. Istotne jest, by człowiek odbierał wszystko to, co go spotyka, tak jakby chciał, aby to go spotkało. Aby zdawał sobie sprawę, że doświadczane przeżycia wynikają nie tylko z jego podświadomej ingerencji, ale są bezpośrednią odpowiedzią na jego sposób percepcji środowiska. Tajemnica takiej postawy zawiera się w prostym spostrzeżeniu, ażeby posiadać dystans do samego siebie. Kto w takim stwierdzeniu ma mieć dystans i do kogo? Uzmysławia ono, iż w każdym z nas może być nas dwóch: obserwator oraz nasza intelektualna tożsamość, która korzystając ze świadomości obserwatora usiłuje przejąć nad nim kontrolę poprzez przekonywanie go, że jest tylko wyobrażeniem o sobie umiejscowionym w intelekcie. Posiadanie dystansu do siebie to rozdzielenie rozumu od świadomości - podpatrywanie jego permanentnego uciekania od wiecznego teraz spowodowanego strachem przed unicestwieniem. W silnie odczuwanej teraźniejszości rozum i tożsamość tracą nadrzędny punkt widzenia świadomości stając się wyłącznie jej instrumentami użytecznymi do nieustannego kreowania otaczającego świata. Indywidualne ja każdej istoty jest zawsze podmiotem domyślnym. Potrafi w akcie duchowym doświadczyć tego, że jest milczącą świadomością, ale nigdy nie może jej spostrzec jako obiektu, tak jak zauważa swoją osobowość egotyczną. Dokonanie zwrotu obserwacji jest podstępem ego, które próbuje odrodzić się w nowej mistycznej formie. Obserwacja jest zawsze jednostronna, gdyż we wszechświecie istnieje tylko jeden świadek zdarzeń. Im większa jest złożoność życia, a jego przemijalność jawi się bardziej uciążliwym dylematem, tym większy jest majestat niezmiennej kolektywnej jaźni, która może odczuć siebie z szerszej perspektywy. Niedostatek woli trwania w ludzkiej sferze empirycznej odzwierciedla się pożądaniem bezistnienia na poziomie umysłowym. Destruktywna intencja podświadomie zmierza do stworzenia warunków sprzyjających poznaniu Absolutu w akcie przebudzenia.

Epilog

W tych kilku punktach zawiera się opis paradoksalnej rzeczywistości, którą Bóg tworzy z braku siebie. Musi się trochę wycofać, aby zostawić nam miejsce. Robi to jedynie z miłości do swojego stworzenia. Dobrowolnie decyduje się na świat, który Go nie widzi, ponieważ nie ma innej drogi, aby porzucić samotność i dzielić się miłowaniem w mnogości. Bóg nie pragnie niczego ponad to, abyśmy Go kochali i dostrzegali Jego kreację, a przede wszystkim Jego obecność. Abyśmy żyli tak, żeby doświadczał wszystkiego z nami. Muszę zaznaczyć, że powyższe zdania nie bez powodu pisane są w formie osobowej. Autentycznego współczucia, empatii oraz uwielbienia w stosunku do Boga może nas nauczyć najlepiej Jego osobowa, a dokładniej ludzka postać. Tylko w ten sposób możemy zerwać z wypaczonym wyobrażeniem pochodzącym z religii opartych na strachu, jak również z bezosobową wizją charakterystyczną dla systemów filozoficznych wyrażających wobec Niego duchową obojętność. Tylko z tego punktu widzenia możemy w wielości doświadczyć, że binarność jest iluzją.

2012: Prawda ostateczna

Każda decyzja, jaką podejmujemy, znajduje swoje uzasadnienie przyczynowe w przeszłości. W związku z tym wolna wola wydaje się niezwykle dziwną koncepcją. Próba jej zrozumienia kieruje do pojęcia woli, która nie byłaby w nas w żaden sposób uwarunkowana. Kuriozalne jest, że decyzję całkowicie niezależną możemy zinterpretować jedynie jako losową, a w takim wypadku możliwe będzie tylko uleganie złudzeniu, że wybór losowy od nas pochodzi. Głównym czynnikiem utrwalającym odczucie wolnej woli jest utożsamienie z tym, który potrafi dokonywać wyboru. Łatwo zorientować się, że większość wydarzeń w życiu powodowana jest przez myślenie. O wiele trudniej odnaleźć w swoim umyśle jakiś odrębny kontroler myśli. Można odnieść wrażenie jakby one wywoływały się wzajemnie - jedna od drugiej - ponieważ niełatwo jest dostrzec moment, w którym mielibyśmy decydować o tym, kiedy i jaka myśl się pojawi. Na ogół potrafimy zdefiniować siebie, jedynie poprzez opisywanie swojej istoty z zewnątrz - zawsze w perspektywie przeszłej. Wrażenie woli oparte jest na dostrzeganiu konfliktu między tym, co mogłoby być, a tym co się wydarzyło lub prawdopodobnie nastąpi. To co mogłoby być, jest zawsze obecne tylko w wyobraźni i uwydatnia się na skutek oceniania. Kiedy to co się realnie dzieje, jest zgodne z naszą wolą (czyli alternatywne wersje wydarzeń nie są wartościowane), nie zauważamy żadnego konfliktu i odczuwamy prawdziwą wolność, natomiast zrozumienie terminu wola zaczyna stopniowo zanikać. Wynika z tego, że wolność i wola wzajemnie się wykluczają. Ewentualne odczucie pesymizmu pod wpływem powyższej logiki również wynika z obserwacji konfliktu, między brakiem wolnej woli, a złudzeniem jej istnienia (w ten fałszywy sposób powstaje wola wolności). Wszystko jest tak, jak miało być i będzie tak, jak być musi. Nie oznacza to wcale, że podejmowanie decyzji nie ma znaczenia. Jeśli doświadczamy pragnienia lub cierpienia, to w takiej sytuacji wola jest relatywnie prawdziwa i na tym polega geniusz stworzenia (nic lepszego nie powstałoby z niczego). Im bardziej iluzje życia tracą swoją władzę, tym bardziej dostrzegamy jak wybory same się dokonują, a to wzmacnia doświadczenie tzw. tu i teraz (czyli bycia narzędziem w rękach Stwórcy). Odczucie woli nie powstaje tylko w oparciu o pracę umysłu, ale również na poziomie fizycznym w połączeniu ze względnym punktem obserwacji wszechświata oraz relatywnym upływem czasu. Dzięki zdolności unikania niepożądanych wydarzeń, życie biologiczne wytworzyło w swojej najbliższej przyszłości myślowej bańkę subiektywnej niezależności wyboru. Bańka ta sukcesywnie powiększała się wraz ze zdolnością do przewidywania przyszłych wypadków, ażeby w doświadczeniu wieczności jaźni (nazywanym oświeceniem lub objawieniem), rozszerzyć się do rozmiaru całego stworzenia, ponieważ nieśmiertelność zaczęła wywierać trwały wpływ na ciąg decyzyjny w całym życiu człowieka. Gdy jednostkowa wola wszystkich ludzi rozszerzy się do tego poziomu, będzie pokrywała się z planem stworzenia (jako w niebie tak i na ziemi), a mimo to ludzka wolność będzie równa jednostkowej woli. Można by jeszcze zapytać. Czy Bóg gra w kości? Na szczęście takie pytanie nie ma sensu. Plan Boży nie może być dla człowieka przewidywalny, ani nie może pochodzić od niego samego, a więc musi akceptować go w jakimś stopniu jako losowy. W innym wypadku nie mógłby zaistnieć. Kiedy człowiek dochodzi do prawdy ostatecznej, okazuje się, że cały czas stał w miejscu. Prawda samodzielnie przybyła i go wyzwoliła. Wszystko, co zmierzało do jej ukazania wykonało się i zniknęło, a jeśli cokolwiek pozostało, to swoim istnieniem dowodzi, że wciąż nie jest wypełnione. Istota ludzka pochodząca z subtelnego konfliktu między skończoną wolą umysłu i nieskończenie wolną jaźnią wyraża niezależność mimo deterministycznego podejmowania decyzji. Ten osobliwy stan zwykło nazywać się za pomocą oksymoronu, jakim jest wolna wola. Niestety nie można go w żaden sposób dookreślić, tak samo jak nie możliwe jest, aby uchwycić teraźniejszą chwilę. Można być jedynie wolnym w teraźniejszości i jest to ostateczny warunek istnienia w ludzkiej formie. Wola w znaczeniu zasady, prawa, lub dążności jest ponad umysłowa, ale nie posiada żadnej alternatywy, albo inaczej mówiąc, jej alternatywą jest urojenie wyboru czegokolwiek innego. Oznacza to, że nie wszystkie pragnienia lub cele w życiu są iluzjami, a jedynie te które nie pokrywają się z prawami absolutu. Pozostałe pragnienia istnieją tylko po to, aby te autentyczne mogły być doświadczane w większym majestacie. Do niezbywalnych prawdziwych tendencji wszechświata należą: niestabilność pełni (niedualności), doświadczanie siebie (pustki, istnienia), wyrażanie ciekawości, utożsamianie ze wszystkim co obserwowane, przekraczanie swojej istoty, poszukiwanie jedności, prawdy i piękna. Jak długo zauważalna będzie losowość, wynikająca z nieznajomości pełni absolutu, tak długo największym zaszczytem człowieka będzie przyglądanie się swojemu życiu z dziecięcym zaciekawieniem. Jeśli kosmos rozwijał się przed pojawieniem życia, to już wtedy musiała być w nim obecna ta ponad biologiczna ciekawość, w przeciwnym wypadku rozwój nie miałby dla kogo być losowy.

Niedualność

Doświadczenie świata możliwe jest dzięki świadomości. Jej samej jednak nie sposób zaobserwować, bo tylko dzięki niej jest możliwa obserwacja. Obraz rzeczywistości powstaje w świadomości jako zbiór subiektywnych wrażeń umysłu. Koncepcja siebie doświadczającego świata jest również wyobrażeniem widocznym w świadomości. Nie istnieje obiektywna rzeczywistość, która nie byłaby widziana. Wszystko we wszechświecie uwarunkowane jest zbiorowym aktem obserwacji złożonym z nieograniczonej ilości punktów widzenia. Przedstawia nierozłączną całość doświadczenia (w którym punkty te partycypują) i unifikuje się w oparciu o reguły statystyczne. Umysł nie ma możliwości wykroczenia w aktach poznawczych poza własne przeżycia. Jeśli pojawia się w nim uświadomienie prawa powszechnej przyczynowości zjawisk, to nie jest ono dowodem wykroczenia ponad to prawo. Nie argumentuje ono również zasadności tegoż prawa. Przyczynowość może być jedynie sposobem percepcji rzeczywistości. Orzekanie o świecie ma sens dzięki zasadzie przyczynowości. Jej samej jednak nie sposób naukowo zweryfikować, bo sama weryfikacja jest dzięki niej możliwa. Jedyne co jest słuszne to prawo powszechnej niepewności, ponieważ nie ma pewności nawet co do słuszności tego prawa. Poszukiwanie siebie ostatecznie kończy się brakiem obiektu poszukiwań. Nie jest to ani porażką, ani sukcesem, ale jest raczej osobliwą pozycją poza podziałami. Na właściwej drodze życia nie należy skupiać się na sobie, ani poszukiwać siebie w żadnej formie, łącznie z pytaniami o to, czy się istnieje, oraz czym się jest. Dla ograniczonego umysłu kierującego się kategoriami logiki dwuwartościowej bycie wszystkim i niczym jest dokładnie tym samym. Rozumowe dociekanie tego zagadnienia skłania do przyjęcia skrajnej formy błędnego poglądu, a rozstrzygnięcie może przyjść jedynie w doświadczeniu wspólnej natury wszystkich zjawisk. Jest ono ostatecznym źródłem istnienia oraz jedyną drogą życia, która prowadzi w stronę prawdy. W codziennym życiu prawdę tę można ujrzeć w doświadczeniach opierających się na braku swojego przeciwieństwa oraz braku granicy między danym odczuciem, a czymkolwiek odwrotnym.

niedualność - dualność
pustka      - forma
świadomość  - materia
jedność     - oddzielenie
współczucie - egoizm
miłość      - strach
szczęście   - cierpienie
pełnia      - pragnienie
niepewność  - pewność
pokora      - pycha
wolność     - zależność

Zgodnie z powyższym podziałem (w lewej kolumnie) prawdziwe jest to, co pomaga w poznaniu pustki (niedualności), jako że tylko pustka nie jest pusta. Tak samo jak o Bogu również o niej nie sposób czegokolwiek powiedzieć. Jest niewyrażalna, niepojmowalna i nieopisywalna. Jedynie pustka jest bytem powstałym samym z siebie, niezależnym, samoistnym i niezmiennym. Tylko ona nie jest fałszywa. Od strony teoretycznej zarówno pustka jak i jej Wszechmogący odpowiednik, to tylko dwa punkty widzenia tej samej binarnej percepcji.

2013: Czym jest wiara w Boga?

Żeby jakkolwiek odpowiedzieć na to niejasne pytanie, trzeba wpierw ustalić, co ono właściwie znaczy. Składa się z dwóch pojęć. Pierwsze (wiara) jest trudne do zrozumienia, a drugie (Bóg) niemożliwe, dlatego łatwiej jest zacząć od drugiego. Istnieją dwie drogi przedstawiania Boga. Jedna polega na opisywaniu, jaki On jest. Druga zakłada, że to nie jest możliwe, w związku z tym opisuje, jaki Bóg nie jest. Obie drogi są jedynie wynikiem dualnej percepcji rzeczywistości, ale tak się jakoś złożyło, że różne grupy zaczęły preferować różne drogi. Zachód widzi, jaki Bóg jest, w związku z tym przedstawia Go, jako wszystko, co istnieje, wszechświat, absolut, osobę, umysł doskonały, nieskończoność. Taki Bóg jest wieczny, niezmienny, wszechmogący i wszechwiedzący. Jest dobrem, prawdą, pięknem, miłością, sensem życia, jedynym celem i powodem istnienia. Niestety z takiego opisu nie wiele wynika, a atrybuty Boga są ze sobą sprzeczne. Na wschodzie (prawdopodobnie z powodu dostrzegania względności wszelkich pojęć) wybrano bardziej oszczędną metodę. W związku z tym, że o Bogu nie sposób sensownie czegokolwiek powiedzieć, najlepiej można Go wyrazić ciszą i medytacją. Jako że opis takiego Boga jest tożsamy z opisem nicości, dlatego na wschodzie Bóg rozumiany jest bardziej, jako pustka, a mistrzowie wschodu na wiele pytań odpowiadają wymownym milczeniem. Warto zauważyć, że takie rozumienie jest bardziej skomplikowane dla ludzi z zachodu, ponieważ istnieje u nas bardziej rozpowszechniona nicość intelektualna związana raczej z przerażeniem i strachem (m.in. przed śmiercią). Można ją zidentyfikować na przykład w pytaniu filozoficznym, „dlaczego jest raczej coś niż nic”, które (jak sądzę) byłoby trudne do zrozumienia dla wschodniego filozofa. W obrębie obu grup istnieją oczywiście stanowiska pośrednie, które wzajemnie się przenikają. Zachowując uczciwość intelektualną nie można jednak stwierdzać, że Bóg jest czymś lub niczym, że istnieje lub nie istnieje. Jak zatem można w Niego wierzyć? Odpowiedź jest prosta. Wiara nie jest założeniem, prawdopodobieństwem, pragnieniem, przekonaniem ani nadzieją. Nie można wierzyć lub nie wierzyć z własnej woli (nawet zgodnie z chrześcijańską nauką wiara jest łaską). Wierzyć w coś oznacza bez konceptualnych przyczyn zachowywać się tak jakby to było prawdziwe. Wiara nie potrzebuje żadnych racjonalnych założeń. Jest sposobem zachowania. Czy istnieją jakieś wspólne cechy Boga i pustki? Jest to wieczność, bezczasowość i transcendencja. Bóg i pustka są poza dostępnym dla nas polem widzenia. Z intelektualnego punktu widzenia nie istnieją. Są natomiast wspólne dla nas wszystkich i objawiają się w doświadczeniach, które wskazują wspólną naturę wszystkich zjawisk (niedualność). Ta jedność uzewnętrznia się we współczuciu oraz szacunku do otaczającej rzeczywistości. Wierzyć w Boga, oznacza żyć tak, jakby to było prawdziwe. Bez wyraźnego powodu i wysiłku respektować cudze życie jako swoje. Okazywać zrozumienie tego, że w każdym przejawieniu wszechświata może znajdować się to samo subiektywne doświadczenie rzeczywistości.